Odkładam na moment ścierkę do kurzu i idę do niej. Mieszkam tu od
dwóch tygodni i moim zadaniem jest sprzątanie apartamentu szefa oraz kasyna.
- O co chodzi? - pytam, patrząc na nią z ciekawością. Zaprzyjaźniłyśmy
się od razu. Jest naprawdę sympatyczna. Trafiła tu tak jak ja, ale z powodu iż
spodobała się Eianowi, została na dłużej.
- Od dziś masz nowe zadanie. Ubierz to na wieczór. - podaje mi
koszulkę nad brzuch i krótką tiulową spódniczkę. - Będziesz dziewczyną do
towarzystwa. - dodaje, a ja patrzę zdziwiona raz na nią a raz na ubranie.
- Co? - wydaję z siebie dźwięk zaskoczenia. Nie podoba mi się to.
- Spoko. Posiedzisz trochę z panami, napijesz się i dostaniesz kasę. A
jeśli będziesz grzeczna, przygotuję dla Ciebie niespodziankę. - mówi
tajemniczo, czesząc swoje długie włosy. - To jak?
- Zgoda. - odpieram, choć nie mam ochoty, by jacyś obcy faceci mnie
obmacywali. - Wracam do pracy. James nie lubi jak w jego apartamencie jest
brudno. - odwracam się i wychodzę, lecz zanim ponownie zaczynam sprzątać,
zatrzymuję się na chwilę i oddycham głęboko. Analizuję jeszcze raz jej słowa,
uspokajając się, że bedzie dobrze, choć przestaję w to wierzyć.
Wieczorem idę do swojego pokoiku. Jest on zaraz obok Julii, z tą
różnicą, że mój nie jest jasnoniebieski, tylko jasnozielony. Meble są bardzo
podobne. Każda z nas ma swoją malutką łazienkę, gdzie jest tylko toaleta,
umywalka, prysznic i lustro. Przebieram się w ciuchy, które dostałam dziś rano
od dziewczyny i rozczesuję włosy. Pierce przycięła je nieco i pofarbowała
końcówki na czarno. Patrzę w lustro i zupełnie się nie poznaję. To nie jest ta
sama Miranda co kiedyś. Ta jest odważniejsza, ta robi mocniejszy makijaż i ta
tęskni za domem. Biorę do ręki puder i zaczynam się malować. Potem jeszcze
cienie do powiek, eyeliner, tusz do rzęs w czarnym odcieniu i krwistoczerwona
pomadka. Gdy jestem już gotowa, pukam do drzwi Julii i razem jedziemy do
kasyna. James obawia się, że mogę im uciec, więc gdziekolwiek wychodzę, to
tylko pod opieką Pierce.
W kasynie unosi się nieprzyjemna mieszanka alkoholu i papierosów wraz
z drogimi perfumami.
- Okay, dzisiaj, na dobry początek, siedzisz przy barze. - oznajmia
Julia i rusza w tłum mężczyzn koło trzydziestki.
Zamawiam kokosowego drinka na rozluźnienie i obserwuję ludzi.
Większość ludzi siedzi przy stolikach i gra w typowe dla kasyna gry ~ ruletka,
poker itp. Moją uwagę przykuwa jeden młody chłopak. Ma na oko 22 lata i chyba
jest zagubiony. Jego długie, kręcone, brązowe włosy do ramion, za duża koszulka
i jeansy zupełnie tu nie pasują. Wstaję z miejsca i podchodzę do niego.
- No cześć. - witam go, odrzucając włosy do tyłu.
- Hej. - odpiera, patrząc na mnie nieco niepewnie.
- Jestem Mir. A Ty? - staję przed nim, seksownie nawijając pasemko
włosów na palec.
- Casey. - odpowiada, nerwowo się rozglądając. - Będę musiał już iść.
- odchodzi i nie reaguje na to co jeszcze do niego mówię.
- Hej, chodź tu na moment! - Pierce macha do mnie ręką.
Szybkim krokiem zbliżam się do niej.
- O co chodzi? - pytam, dopijając swojego drinka.
- James chce Cię widzieć. Alex mi to przekazał. Czeka w holu. -
informuje mnie.
- Okay. Dzięki. - uśmiecham się do niej i wychodzę.
Czarnowłosy chłopak czeka, opierając się o jedną z kolumn
i paląc papierosa.
- Dobrze, że jesteś. Mam dla Ciebie propozycję.
O! Pojawił się Casey. Ciekawe co on tam robi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.
Szczególnie na propozycję Brandona ;)